Mialam juz o tym dawno napisac, chcialam dawno temu naskrobac, ale jak zawsze me znane, okropne "jutro" powodowalo, ze odkladalam na jutro. Ale teraz : )
Wlasciwie o tych cudownych 3 tygodniach moglabym pisac bezendu. Moglabym o tym opowiadac do konca swiata i jeden dzien dluzej. Bo to bylo cudowne, wyjatkowe, niesamowite, wypelnione miloscia po brzegi, i goracym seksem ma sie rozumiec. Ale przede wszystkim byl to Nasz czas, tylko nasz i nikt(poza moja praca^^) nie byl w stanie nam go zabrac. Nawet ani minutki. I jest jeszcze tyle do opowiedzenia, ze mysle wracac do tego na tych wirtualnych kartach jeszcze nie raz.
To o czym jednak tak pilnie chcialam napisac, to drobna wymiana zdan, pomiedzy K. a moja skromna osoba. Wlasciwie to nic wyjatkowego, czynimy to na rozny sposob codziennie, o kazdej porze dnia i nocy. Czyni to wiele tak wariacko zakochanych par jak my. Wiec pewnie mozna powiedziec, ze nic w tym wyjatkowego. Dla mnie jednak to bylo wyjatkowe. Dlaczego? Bo zawsze mowiac to, patrzlam gleboko w jej zielone do groszkowosci oczy, czulam jej zapach, jej bliskosc, jej dotyk, spojrzenie. K. byla tu, tu, tutaj, tak realnie, namacalnie, tak ze slyszalam moje slowa i przede wszystkim jej. Na ta mala chwile swiat stawal w miejscu, wstrzymywal oddech, by przysluchac sie naszej rozmowie. A byla ona dosc drobna i wygladala tak:
Z: Kocham Cie.
K: Ja Ciebie tez.
Za trzy tygodnie znow uslysze i poczuje magie tej malej chwili. A teraz tulac misia na dobranoc ide snic o najcudowniejszych ustach, ktorych cudowny smak konczyl nasza mala rozmowe. Dobranoc.
Do jutra.
Twoja Rz.:*
Ps. Kochanie, Kocham Cie.
Wlasciwie o tych cudownych 3 tygodniach moglabym pisac bezendu. Moglabym o tym opowiadac do konca swiata i jeden dzien dluzej. Bo to bylo cudowne, wyjatkowe, niesamowite, wypelnione miloscia po brzegi, i goracym seksem ma sie rozumiec. Ale przede wszystkim byl to Nasz czas, tylko nasz i nikt(poza moja praca^^) nie byl w stanie nam go zabrac. Nawet ani minutki. I jest jeszcze tyle do opowiedzenia, ze mysle wracac do tego na tych wirtualnych kartach jeszcze nie raz.
To o czym jednak tak pilnie chcialam napisac, to drobna wymiana zdan, pomiedzy K. a moja skromna osoba. Wlasciwie to nic wyjatkowego, czynimy to na rozny sposob codziennie, o kazdej porze dnia i nocy. Czyni to wiele tak wariacko zakochanych par jak my. Wiec pewnie mozna powiedziec, ze nic w tym wyjatkowego. Dla mnie jednak to bylo wyjatkowe. Dlaczego? Bo zawsze mowiac to, patrzlam gleboko w jej zielone do groszkowosci oczy, czulam jej zapach, jej bliskosc, jej dotyk, spojrzenie. K. byla tu, tu, tutaj, tak realnie, namacalnie, tak ze slyszalam moje slowa i przede wszystkim jej. Na ta mala chwile swiat stawal w miejscu, wstrzymywal oddech, by przysluchac sie naszej rozmowie. A byla ona dosc drobna i wygladala tak:
Z: Kocham Cie.
K: Ja Ciebie tez.
Za trzy tygodnie znow uslysze i poczuje magie tej malej chwili. A teraz tulac misia na dobranoc ide snic o najcudowniejszych ustach, ktorych cudowny smak konczyl nasza mala rozmowe. Dobranoc.
Do jutra.
Twoja Rz.:*
Ps. Kochanie, Kocham Cie.
1 komentarze:
Nareszcie :* Doczekałam się wpisu na tej stronie :) Wiesz że bardzo lubię czytać Twoje przemyślenia i tym razem podobało mi się a nawet bardzo :) Bo to było takie długie i wyczekiwane :* Kocham Cię :*:*:*:*:*:*
Prześlij komentarz