wtorek, 31 stycznia 2012

;);)

Autor: susie.q o 22:12 0 komentarze

niedziela, 29 stycznia 2012

Remont cz.1

Autor: susie.q o 12:02 2 komentarze
Nasi Drodzy :) Czesc pierwsza remontu uwazamy za zakonczona :) To znaczy, ze nasz pokoj duzy vel. goscinny vel. jadalnia vel. niedlugo telewizyjny z niepierdzacym telewizorem przeszedl wczoraj "male" upiekszenie swojej osoby :) W ruch poszly walki i pedzle, farba biala i farba w kolorze brudnego rozu. Zeby nam tego nie bylo za malo, remontowi ulegly rowniez "kurweskie" listwy podlogowe, ktore tym bardziej sprawily nam wielka radosc bo.... Lista jest dluga, wiec zaczne juz wymieniac :) Generlanie, to od majowej przeprowadzki w naszym nowym mieszkanku nie bylo jeszcze malowania. Znaczy bylo, ale w ruch poszla tylko lazienka i przedpokoj. W tym niecnej czynnosci mojej dziewczynie pomogla nasza Katarzynka, ktora notabene przyjechala do nas tylko w odwiedziny :) Za co Katarzynce barzdo dziekujemy :*:* Reszta domu czekala/czeka na swoja kolej. A ze czasem jestesmy biedakami, to to tak czekalo i czekalo. Groszek co jakis czas przechadzajac sie po domu mowil, jak kiedys tu u nas bedzie ladnie, jak kupi farbe i pomaluje tu wszystko, jak zamaluje te zolte plamy i pozbedzie sie w pizdu tych "pieknych" list podlogowych :) Kolor zostal wybrany juz jakis czas temu. W zalatwieniu naprawde dobrej, wrecz profesjonalnej farby pomogl nam kolega z pracy. Malowanie zostalo wiec zaplanowane na styczen. A jak to w zyciu bywa, a to to a to tamto i caly czas to malowanie sie odkladalo. Az do wczoraj. Groszek wstalo o godzinie 12 po czym stwierdzil: MALUJEMY!!! I nie bylo odwrotu. Samo malowanie poszlo dosc gladko, dobra farba wiec nie trzeba sie bylo 2 razy z nia meczyc, no i sciany tez nie najgorsze, nie to co w poprzednim mieszkaniu. Ja malowalam po calosci, K. malym waleczkiem poprawiala wszystko to czego ja nie dosiegnelam. W miedzy czasie zdazylysmy zamowic i zjesc pizze, sprobowac mojej szarlotki, posprzeczac sie 1000 razy co i gdzie malujemy i 1000 razy sie pogodzic. Ale nie bylo najgorzej. O godzinie 18stej po wysprzataniu podlogi doszylysmy do wymiany list. K... bagno!!! Po piersze nie wiedzialymys jak to sie do konca robi. Bo ja robie to pierwszy raz, Groszek drugi, ale i tak pojecie blade. No wiec w ruch poszly google(tak juz po ponad godzinnym zalamaniu i 2000 slow k....). Ok. mamy pomysl. Wiec robimy dalej. Idzie dobrze, pierszwsza listwa wyszla, druga, trzecia i.... kolejna zalamka bo sciana krzywa jak w prlowskich blokach. No wiec kleimy, kurwimy, jeszcze raz kleimy i mamy wlasciwie ochote to wyrzucic przez okno. W koncu pada: "Sral pies, lepiej nie bedzie" i nastepne listwy juz ida lepiej. O godzinie 21 nie czujac nog, rak, plecow i jakich kolwiek czesci ciala sprzatamy. Przenosimy wyniesione meble, zapominamy o kureskich listwach, cieszymy sie z koncowego efektu. Nie wiem o ktorej dokladnie, ale w koncu padam do wanny, bo cale dokladnie CALE jestesmy w farbie, kleju montazowym, akrylu i czym kolwiek wiecej. O godzina 23 kanapa, swieza pizama i remont cz. 1 uwazamy za zakonczony :):) 

Dzis generalnie mialo byc jeszcze sprzatanie mieszkania, ale Groszek jeszcze spi a ja jakos nie mam sily nawet ruszyc umyslem. Wiec bedziemy zyc na razie w brudzie. Za jakis tydzien druga czesc remontu, czyli malowanie sypialni, pozniej jeszcze kuchnia, no i jeszcze przedpokoj(bedziemy tam domalowywac koleczka:)) Obie choc czujemy niezle zmeczenie jak male dzieci cieszymy sie na to co jeszcze przed nami. Wszystkim polecamy jednak: nie wymieniajcie list podlogowych!!! No chyba ze macie wujka lub tate, brata, ktorzy sie na tym znaja. W innym przypadku trzymajcie sie zasady: sral to pies, sciany nie wyprostuje! :)  

To na tyle z nowosci. Reszta po staremu, nadal sie badamy od stop do glow, mamy fajnego lekarza od cipek. Spodobal sie nam bardzo, bo rzeczowy gosc i moze nam pomoc w pewnej sprawie o kryptonimie "Szymek i Hania". Problem jest tylko taki, ze albo musimy wygrac w totolotka albo zaczniemy krasc, bo troche nam na to potrzeba ojrosow. Ale nie podajemy sie, nie nie, na razie badamy i zobaczymy co z tego wyjdzie. Groszek nadal chodzi na chinskie klucie czyli aukupunkture :)

Powiem jak mowilam w zeszla niedziele: Groszku wstan juz wreszcie, bo sie stesknilam za Toba!!! Goszek po ostatnim wpisie stwierdzil, ze albo cos ze mna jest nie tak albo ona ma skore zgnilego rumianku. Nie prawda Kochanie!!! Masz rumiankowa cere i wbrew Twojemu wyobrazeniu, pieknie pachniesz rano! Wieczorem i w poludnie tez :) Wiec prosze wstan juz prosze!!!!!!!!!!!

KOCHAM CIE BARDZO :*:*:*:*:*

Do jutra. 
Twoja Rz.:*

niedziela, 22 stycznia 2012

Rano

Autor: susie.q o 11:45 0 komentarze
Tesknie za Toba, choc spisz w pokoju obok. Wiec moze bys juz wstala, przyszla pod moj kocyk i wtulila to swoje rumiankowe, zaspane cialko w moje, spragnione Twojej osoby :)



KOCHAM CIE BARDZO :*:*:*:*:*

Do jutra.
Twoja Rz.:*

piątek, 20 stycznia 2012

Uwaga!!!

Autor: susie.q o 19:27 4 komentarze
Uwaga!!! To juz rok czyli jak historia toczy sie kolem ;) A wlasciwie "Uwaga" toczy sie kolem i wraca do tematow. A temat byl jak na jeszcze dosc konserwatywna Polske dosc niekonserwatywny. Wtajemniczeni w zycie branzowe moze pamietaja organizowany w 2010 roku konkurs lini lotniczyh SAS, ktorych nagroda byl slub w chmurach. O konkursie po raz pierwszy przeczytalam na Innej Stronie i podeslalam linka mojej dziewczynie. Nie palilam sie do brania w nim udzialu, choc przyznam ze jakas mala czesc mnie podpowiadal mi, by chocby dla zabawy wyslac zgloszenie. Moja dziewczyna natomiast od razu poprarla pomysl, wrecz energetycznie zabrala sie do wcielania go w zycie. Wyslalysmy wiec zgloszenie, dodalysmy fotke i maly opis naszej osoby czyli my jako para, no i dlaczego wlasnie my powinnysmy wygrac. K. poszla wrecz o krok dalej i wszczela mala akcje piarowska, bo po prawie wszystkich nam dostepnych kontach, blogach itp. stronach rozeslala wiesci o konkursie i przede wszystkim o musie glosowania na nas :) Reakcje byly dosc szybkie jak i wynik, ktory suma sumara nie wypadl wcale az tak blado. To ze w pewnym momencie i tak bylysmy bez szans na pierwsza pozycje, bylo jasne. Przyznac musze, ze z poczatku podniecala nas mysl o zwyciestwie, zwlaszcza ze nagroda byla wyjatkowa. Slub w chmurach plus kilkudniowy pobyt w USA :) Z czasem jednak stwierdzilysm, ze jezeli nie wygramy to chyba bedzie nawet lepiej. Czemu? Powod jest prosty, slub to wyjatkowe wydarzenie, ktore napewno chcemy dzielic z bliskimi. A w takim samolocie jedynymi bliskimi byl by pilot, stewardessa i paru dziennikarzy. Po prostu nie bylo by to po naszemu. 

Ale czemu dzis wracam do tamtej historii? Niedawno "Uwaga" powrocila do tematu i pokazala jedna ze zwycieskich par, czyli Gosie i Ewe. Zreszta kto ciekawy moze sam zobaczyc ten filmik. Gdy dziewczyny wygrywaly, Tvn tez zrobil o tym reportaz, przedstawiajac caly konkurs i niektorych uczestnikow. Majac na mysli niektorych mysle tez i o nas :) Tak, mozemy powiedziec z duma ze Tvn dokonal naszego pierwszego ogolnopolskiego coming outu :) Same o tym nie wiedzialysmy i nie mialysmy na to wplywu. I choc bardzo nas to rozbawilo, to jednak do dzis zadajemy sobie pytanie, czy moze ktos ze znanych nam osob moze tez nas widzial i rozpoznal. Ale mniejsza o to, bo przeciez juz sie stalo, zreszta kto ma wiedziec to juz wie, a jak sie komus nasze zycie nie podoba to juz nie nasz problem. Wtedy nikt jednak jakos nie wydzwanial i nie mowil, ze widzial nas w "Uwadze". Zobaczymy jak bedzie teraz, bo po raz drugi przypominajac konkurs Tvn pokazal nasza pare. Przez sekunde (ale jednak) "bylysmy gwiazdami telewizji" :) Kto to przegapil moze podziwiac teraz :)



To taka nasza mala medialna historia :) Zobaczymy czy beda nastepne. W zyciu nigdy nic nie wiadomo :)

KOCHAM CIE NAJBARDZIEJ NA SWIECIE :*:*:*:*

Do jutra.
Twoja Rz.:*

poniedziałek, 9 stycznia 2012

Nowe

Autor: susie.q o 19:02 3 komentarze
Czesc i czolem :) Pytacie skad sie wzioooooolem ;) A no z tego, ze czas swiat juz minal, wiec Mikolaje juz pochowane a wiosna po malu puka juz do drzwi :) Stad nasz nowy look- pszczolkowy :).

A tak po za tym to nadal mamy sielakne zakochanych. W pracy od czasu do czasu bawimy sie w atakujace kurczaki czyli zapieprzamy jak przystalo na polska sile robocza :) Groszek niestety cierpi nadal na dolegliwosci pleckowe, co powoduje duzy smuteczek na twarzy Rzezuszki. Rzezuszka za to co chwila lamie sobie zeby, wiec chcac czy nie chcac musi isc do dentysty :(

Niedlugo czeka nas malowanie naszej malej dziupelki, bedzie ladnie, rozowo i kolorowo :) Groszek bardzo sie juz cieszy, co chwila az z radosci wierci mi dziurke w brzuchu i mowi jak bedzie u nas pieknie. A ja wiem, ze zawsze jest pieknie, nawet pod mostem w trzecim kartonie, byle by z Toba KOCHANIE :*:*:*:*:*


No i jeszcze z nowosci to zaczynamy zdrowo gotowac, generalnie zdrowo sie odzywiac :) Bo brzeuszki mamy jak by to powiedziec nie takie male jak byc powinny. A poniewaz od niedawna jestesmy w posiadaniu ksiazki kucharskiej J. Olivera wiec gotujemy jak szalone :) W niedziele pozwolilysmy sobie nawet na dwa danie. I zeby wam slinka poleciala, bo dobre bylo, zamieszczamy smaczne foteczki :)


KOCHAM CIE BARDZO :*:*:*:*:*

Do jutra.
Twoja Rz.:*

About Me

 

Groszek z Rzeżuszką czyli co w szafie piszczy Copyright © 2011 Design by Ipietoon Blogger Template | web hosting