wtorek, 18 grudnia 2012

Dobre słowo na koniec świata

Autor: Uszko :* o 21:31 4 komentarze
Kolejny rok za nami, rok pełen szcześcia, miłości i buziaczków. To kolejny rok spędzony razem, rok pełen dorosłych decyzji, które będziemy realizować krok po kroczku. Już za rok spotkamy się w szerszym gronie, no i takim zalegalizowanym. Ale na razie ciiiiiiiiiiiiiiiiii, poczekacie, zobaczycie :)

W tym miejscu życzymy wam Wspólnie na te święta dużo ciepła, szczerego uśmiechu, radości z życia, mopsikowego lenistwa i szóstki w totka ;) I żebyście czytając te zapiski nie zasneli z nudów ;)  




sobota, 8 grudnia 2012

Berlin wita nas w tym cudownym dniu, kilku zasad się nauczymy tu ...

Autor: Uszko :* o 22:42 3 komentarze
Moja żona zaszalała w tym roku i niespodziewanie na moje urodziny wylądowałyśmy w Berlinie. Nic a nic się wcześniej nie zdradzając podarowała mi niesamowitą frajdę. W prawdzie pomysł podsunęłam jej ja dawno dawno temu, ale zupełnie o tym zapomniałam. A ona jako dobra zona zanotowała w głowie sobie skrzętnie plan. Już raz zabrała mnie na urodziny do Krakowa, wiec to chyba stanie się nasza mała tradycja. Urodziny równa się wyjazd, obawiam się tylko, że zabraknie jej pomysłów bądź środków bo zamierzam żyć jeszcze bardzo bardzo długo oczywiście z nią przy boku.
Dzień przed wyjazdem Panna Z. podarowała mi pierwszą cześć prezentu jaka była kartka i coś zapakowanego w ładny papierek. Po przeczytaniu kartki dowiedziałam się ze mam spakować ciuszki i zabrać szczoteczkę.
Po rozerwaniu kolorowego prezentu zobaczyłam napis BERLIN i już wiedziałam ze moja żona porywa mnie na romantyczna wyprawę. Jak się później okazało wyprawę naznaczoną wielkim zmęczeniem i bólem nóg.


 Ogromne miasto w którym na każdym rogu słychać "Zenek a kiełbasę kupiłeś" a długość i wielkość bloków przytłacza na każdym kroku. Mimo tego wszystkiego czułam się jak w domu. Hannover w którym żyjemy jest mniejszym miastem, a co za tym idzie czasem jest dla mnie za mały. Ale Berlin to już inna bajka. Smutni ludzie, bloki, krzywe chodniki, remonty część dawnego NRD to praktycznie Warszawa. Nie wiem czemu, ale mnie osobiście to miasto bardzo fascynuje. Przez dwa dni zobaczyłyśmy zaledwie kropkę na mapie, ale wiem, że na pewno jeszcze tam pojedziemy. Z. zadbała o cudowny nocleg w samym centrum miasta z widokiem na dobrze znaną wierze telewizyjną która jest gigantycznie wysoka. Stojąc pod nią czujesz się jak główka od szpilki. Niestety nie udało się nam na nią wjechać wiec to będzie kolejny pretekst aby odwiedzić Berlin jeszcze raz. Moja najukochańsza zona pozwoliła mi pozwiedzać wszelkie pozostałości dawnego podziału tak wiec muzeum Stasi i resztka muru berlińskiego stały się naszymi głównymi punktami wycieczki. Przybiła nas trochę ta podróż w przeszłość i po małym odpoczynku w hotelu wyruszyłyśmy poznawać teraźniejszość. Odpicowane budownictwo, nowoczesność, przepych. Cześć Niemiec która poszła własnym torem nie mając na sobie oddechu ZSRR zatyka dech w piersiach. Spędziłyśmy cudowny weekend i wiem przepraszam w tym miejscu swoja teściową jeśli to przeczyta, ale kupiłam mojej zonie Dunkin Donutsy bo przecież nie umiem jej odmówić. Z reszta jak mam to zrobić kiedy ona zabiera mnie w takie podróże. Na małe usprawiedliwienie mogę powiedzieć, że w Hannoverze jeszcze ich nie ma, wiec to tylko okazjonalny zakup.
Mogla bym w sumie pisać o tym wyjeździe bardzo długo, ale reszta i tak pozostanie w naszych główkach. Już Ci dziękowałam Kochanie za ten wyjazd bo naprawdę sprawiłaś mi wielka przyjemność i niespodziankę, ale chce Ci podziękować jeszcze tu na łamach tego bloga który powoli staje się dziennikiem naszego życia i miłości a może już się stał?

KOCHAM CIE :*:*:*:*:*
Dziękuje że pojawiłaś się w moim życiu i tak w nim pozostajesz :*:*:*
 

About Me

 

Groszek z Rzeżuszką czyli co w szafie piszczy Copyright © 2011 Design by Ipietoon Blogger Template | web hosting