niedziela, 25 listopada 2012

Wyznanie

Autor: susie.q o 21:10 1 komentarze
Dialog z naszego zycia. Sceneria: kanapa, niedzielny wieczor, milosne umizgi :) 

Moja Zona .: -Spiaca jestem.
Ja: -To idz juz spac jak chcesz.
K: -Nie, nie, poczekam na Ciebie, bo pojde, zasne, a Ty pozniej przyjdziesz, obudzisz mnie i ja Cie znienawidze.
Ja: -...aaa.

Koniec. 

Do jutra.
Twoja Rz.:*

Ps. KOCHAM CIE GROSZKU :*:*:*:*:*

wtorek, 20 listopada 2012

Moja zona gra :)

Autor: susie.q o 18:58 1 komentarze
Drodzy nasi kochani czytelnicy. Chciała bym się dziś z wami podzielić uwaga, ze moja zona zwana tez pieszczotliwie Groszkiem jest hazardzistka :) Wręcz maniakalna ;P A jeżeli nie hazardzistka to moja zona po prostu musi w coś grac :) Nie nie, nie pisze tego by Ci to Kochanie wytknąć, wręcz przeciwnie chce napisać, ze jest w tym coś urokliwego. Oczywiście musimy miedz rękę na pulsie, aby Twój "hazard" nie wymknął się spod kontroli.

Na czym wiec polega ten "hazard" mojej żony? Poznając moja żonę, poznałam również farmerkę Kamile, która nałogowo pieliła, sadziła, hodowała krówki, podbierała jajka kura itd. Ponieważ w miedzy czasie musiał wychodzić do mniej rolniczej pracy, mianowała mnie swoim pomocnikiem farmera i to ja w wolnych chwilach macałam kury po jajkach :P Po czasie jednak farmę za często nachodziły plagi nieurodzajów i innych katastrof rolniczych, a nieopłacalny biznes moja zona zamieniła na prowadzenie restauracji, gdzie i dla mnie znalazło się odpowiednie miejsce do klikania/pracy :) Razem wiec, ale jednak pod srogim okiem szefowej K. smażyłyśmy kotlety, gotowałyśmy zupy pomidorowe, aż wreszcie wszystko zarosło pleśnią i moja zona postanowiła zrezygnować i z tej formy rozrywki. Po krótkim okresie namysłu(spowodowanym po części podjęciem morderczej pracy na menieckiej ziemi) Groszek postanowił rzucić się w prawdziwy hazard i zaczął grac namiętnie w karty :) Dochodząc oczywiście w tym prawie aż do mistrzostwa. Moje czujne oko i jej racjonalny umysł zabraniał grac K. na prawdziwe pieniądze. W miedzy czasie moja zona odkryła możliwości hazardowej rozrywki na innych nośnikach atrakcji jakim jest nasz wypasiony telefon. Tam tez na początku pogrywała w karty, najczęściej w poczekalni u lekarza albo w przerwach w pracy czyli co jakieś trzy klatki. Karty jednak na dłuższa metę tez się nie sprawdziły, wiec w ruch poszedł bilard, tym razem na fejsie. No aż wreszcie w naszym domu zagościł ojciec wszystkich gier czyli Król Plejak Trzeci. Moja zona natychmiastowo wyjechała z nim do Bejzinu, w miedzy czasie była undercover policjantem i z zawrotna prędkością jeździła samochodem, aż wreszcie od dziś zaczęła prowadzić karierę zawodowego mordobijcy. To ostatnie ma być również terapia relaksacyjna, po ciężkim dniu pracy, no bo przecież można tak milo sobie wyobrazic kto jest przeciwnikiem ;P 

Kochani, powiem wam szczerze ze jest to naprawie urocze, bo moja zona gra do południa w pracy, gra po południu i gra wieczorem przed spaniem, ostatnio zjadając ludzi wielkim rekinem. Czasem żałuje ze nie ma gry która ułatwiła by mojej zonie naukę mienieckiego, tak mimochodem :) Nie umiem nie kochać mojego małego hazardzisty, który czasem śmieje się ze mnie gdy i ja próbuje w coś wygrać. Ale jak to czule stwierdziła, mnie w dziecinstwie kazali się uczyć no i ja przecież jestem z Częstochowy wiec obce mi takie grzechy. I nie wyobrazam juz sobie mojego Groszka, ktory nie byl by uzalezniony od zadnej gry. Zreszta bylo by mi smutno, bo strasznie seksownie wyglada, jak sie maksymalnie skupia na grze. Wygrana jest bardzo seksy :)

KOCHAM CIE GROSKU :*:*:*:*:*

Do jutra.
Twoja Rz.:*

niedziela, 11 listopada 2012

My na kanapie

Autor: susie.q o 14:36 0 komentarze
Właściwie miało być o czymś innym i pewnie ten post pojawi się w najbliższym czasie na blogu :) Pomysł na dzisiejsze miłosne rozważania przyszedł mi wczoraj wieczorem kiedy w miziowym objęciu leżałyśmy na kanapie oglądając telewizje.

K. leży właśnie kolo mnie w pozycji "na robaka w kokonie", ogląda nasz ulubiona "pedalenowska" stacje i czeka pilnie na gotowy post. Co prawda trudno mi się skupić na pisaniu, gdy kolo mnie leży tak piękna i seksowna dziewczyna jak moja, ale się postaram spisać moje myśli. Wiem, ze już niejednokrotnie pisałam jakie mam wielkie szczęście, ze jestem z K. Uwielbiam się budzić co dzień, całować, miziać i przytulać jej poranne pachnące drożdżowe ciałko. Uwielbiam to, ze mamy możliwość pracy ze sobą, co daje nam więcej czasu razem. Oczywiście jako dwa uparciuszki sprzeczamy się czasem o zakres naszych obowiązków, ale my i tak nie umiemy się gniewać na siebie. Po pracy lubię ten moment gdy gotuje obiad dla Groszka, później w pozycji kanapowej albo eleganckiej przy stole pałaszujemy dania, a Groszek chwali moje kunszty kulinarne. Fajne jest oczywiście to, ze gdy jemy obiad planujemy już od razu następny :) Takie z nas obzartuszki dwa. Potem oczywiście popołudniowe lenistwo, połączone z mniejszymi i większymi obowiązkami i terminami. A wieczorem to już łózko, kołderka, K. do snu czasem czyta mi cos po "mieniecku". Uwielbiam te nasze dni, tygodnie, chwile i nadal mi tego nie dość. Nie dość mi jej zapachu, smaku, obecności. Jestem szczęśliwa, bo znalazłam w życiu moje szczęście. Monza by zadać wiec pytanie, czy czegos mi brak? Tak, brakuje nam jeszcze paru rzeczy, choć słowo "brakuje" nie jest odpowiednim określeniem. Mamy plany na przyszłość, na ta dalsza i bliższa. Bliższa to pies i moje obywatelstwo. Srednio bliska to obraczka i moja szkola, a troche bardziej daleka to nasze dwa male Bobki. Na razie wiemy, ze musimy grac w totolotka, albo ograbic jakis bank, bo plany nasze niejedno tez kosztuja. Ale to nie jest waznie i to nie jest trudnosc dla ktorej warto by zrezygnowac z planow. Piekne jest to, ze mamy te nasze pomysly, bo widac, ze zalezy nam na tym co juz mamy. Wczoraj lezac na kanapie patrzylam na moja prawa reke na ktorej widniala nasza jeszcze nie-malzenska obraczka. I powiem wam, ze to wspaniale uczucie byc zona mojej zony, tworzyc z nia pelen ciepla i milosci dom. Przy K. zrozymialam, ze pelne szczescie w zyciu mozna doznac spotykajac na drodze ta jedna jednyna osobe, ktora bedzie wypelniac cale Ciebie i Twoje zycie. Miłość uskrzydla, miłość dodaje nam wiarę i nadzieje, miłość sprawia drobne rzeczy codziennego życia staja się tak ważne, ze bez nich nie jesteś już prawie żyć. Uwielbiam te mysl, ze za pewnien czas bede oficjalnie pania Grochowa, ze po malu stajemy sie juz nie dwuosobowa rodzina, ale rodzina pelna para. Uwielniam nas jako pare, tak jak uwielbiam do nieprzytomnisci calowac jej cialo. KOCHAM CIE GROSZKU CALA SOBA!!! I nie chce zebys juz nigdy wiecje nawet przez sekunde myslala, ze potrzebny mi odpoczynek od Ciebie. Wrecz przeciwnie mam ochote na wiecej!!!

KOCHAM CIE BARDZO :*:*:*:*:*

Do jutra. 
Twoja Rz.:*

About Me

 

Groszek z Rzeżuszką czyli co w szafie piszczy Copyright © 2011 Design by Ipietoon Blogger Template | web hosting