Stare chinskie przyslowie mówi "Jezeli nie wiesz co powiedziec - powiedz stare chinskie przyslowie".
Przyslowie na dzis brzmi ...
"Powiesz mi, wkrótce zapomne, pokazesz mi, moze zapamietam, pozwolisz dotknac a zrozumiem".
Tak wlasnie dzieje sie z nami. Poznajac Rzezuszke bylam w lekkiej rozsypce po poprzednim nie udanym zwiazku. Oczywiscie tak jak wiekszosc ludzi myslacych sercem oraz zranionych twierdzilam, ze to byl ostatni raz. Ostatni raz oddania komus swojego calego ja. Zaangazowania sie i poswiecenia. Mówilam nie nastepnemu zwiazkowi a jednoczesnie szukalam. Na poczatku stwierdzenie standardowe w dzisiejszych czasach " Teraz to ja sie pobawie uczuciami innej osoby". Nic bardziej mylnego to dalsza czesc znecania sie tylko i wylacznie nad soba, glupota. Zadziwiajace, ze ludzie o zlamanych sercach zazwyczaj mysla o tym jak zlamac serce innym osoba bawiac sie nimi. Funduja im cala mase emocji za które w zaden sposób nie sa odpowiedzialni. Nawet nie wprowadzilam swojego planu w zycie. Nie mialam odwagi na takie posuniecie. I dobrze, czasem brak tej cechy wychodzi nam na dobre. Poznajac kolejno to nowe osoby zaczelam sie zastanawiac nad sensem jakiegokolwiek zwiazku. Bylo coraz to gorzej. Siedzac wieczorem na stronie dla ludzi naszej orientacji zobaczylam profil Z. krótka wymiana zdan na profilach i zaczelysmy rozmawiac na gg. Dzieki Bogu za XXI wiek i internet. Na poczatku oczywiscie rozmowy mialy charakter lekko niesmialy i polegaly na wzajemnym, przedstawianiu siebie z jak najlepszej strony. Ciezko bylo mi jednak zapomniec o tym zranionym sercu. I chyba jest jakas prawda w slowach, ze bliskosc kogos pomaga wyleczyc te zlamane serce. Z. od samego poczatku rozsmieszala mnie do granic mozliwosci. To byly takie lekkie impulsy naglego ciepla i poprawy humoru które byly jej dzielem. Dzien lecial za dniem a my obie czulysmy, ze zaczyna rodzic sie miedzy nami cos wiekszego. Male zniecierpliwienie gdy czekalam na nia w koncu przeradzalo sie w tesknote która znikala od razu po jej przybyciu. To ona sprawila, ze w moim sercu pojawilo sie znowu cieplo i to przyjemne mrowienie. Pewnego dnia padlo zdanie "zapraszam Cie do mnie". I przyszedl czerwiec. Wczesniej padly juz slowa Kocham Cie, ale uslyszec je od Z. prosto w oczy byly wszystkim czego chcialam i potrzebowalam. Wspólny spedzony czas choc krótki byl definitywnym stwierdzeniem TAK TO ONA i jej wlasnie chce. Jest tak cudowna kobieta, której mozecie mi tylko pozazdroscic i Wy wszyscy idioci którzy ja pusciliscie, smieje sie Wam teraz prosto w twarz jednoczesnie dziekujac za Wasza glupote. Jest pelna milosci, czulosci, szalenstwa ale tego pozytywnego, optymizmu choc twierdzi, ze to moja zasluga, humoru który zawsze powoduje u mnie usmiech, namietnosci i wielu wspanialych zalet które poznaje, mimo tego iz jestesmy ze soba 4 miesiace bez przerwy. Jej osobowosc jest tak zaskakujaca, ze nie ma mozliwosci nudzic sie z nia choc przez chwile."Powiesz mi, wkrótce zapomne, pokazesz mi, moze zapamietam, pozwolisz dotknac a zrozumiem".
Wracajac do przyslowia z góry...
2 komentarze:
Za kazdym razem jak to czytam na mej gebie pojawia sie wielgachny usmiech, a w serduszku wielka duma, ze jestes Moja :*:*:*:*:*
ooooo Maaaaatkoooooooooooooooooooooo
Prześlij komentarz