wtorek, 20 listopada 2012

Moja zona gra :)

Autor: susie.q o 18:58
Drodzy nasi kochani czytelnicy. Chciała bym się dziś z wami podzielić uwaga, ze moja zona zwana tez pieszczotliwie Groszkiem jest hazardzistka :) Wręcz maniakalna ;P A jeżeli nie hazardzistka to moja zona po prostu musi w coś grac :) Nie nie, nie pisze tego by Ci to Kochanie wytknąć, wręcz przeciwnie chce napisać, ze jest w tym coś urokliwego. Oczywiście musimy miedz rękę na pulsie, aby Twój "hazard" nie wymknął się spod kontroli.

Na czym wiec polega ten "hazard" mojej żony? Poznając moja żonę, poznałam również farmerkę Kamile, która nałogowo pieliła, sadziła, hodowała krówki, podbierała jajka kura itd. Ponieważ w miedzy czasie musiał wychodzić do mniej rolniczej pracy, mianowała mnie swoim pomocnikiem farmera i to ja w wolnych chwilach macałam kury po jajkach :P Po czasie jednak farmę za często nachodziły plagi nieurodzajów i innych katastrof rolniczych, a nieopłacalny biznes moja zona zamieniła na prowadzenie restauracji, gdzie i dla mnie znalazło się odpowiednie miejsce do klikania/pracy :) Razem wiec, ale jednak pod srogim okiem szefowej K. smażyłyśmy kotlety, gotowałyśmy zupy pomidorowe, aż wreszcie wszystko zarosło pleśnią i moja zona postanowiła zrezygnować i z tej formy rozrywki. Po krótkim okresie namysłu(spowodowanym po części podjęciem morderczej pracy na menieckiej ziemi) Groszek postanowił rzucić się w prawdziwy hazard i zaczął grac namiętnie w karty :) Dochodząc oczywiście w tym prawie aż do mistrzostwa. Moje czujne oko i jej racjonalny umysł zabraniał grac K. na prawdziwe pieniądze. W miedzy czasie moja zona odkryła możliwości hazardowej rozrywki na innych nośnikach atrakcji jakim jest nasz wypasiony telefon. Tam tez na początku pogrywała w karty, najczęściej w poczekalni u lekarza albo w przerwach w pracy czyli co jakieś trzy klatki. Karty jednak na dłuższa metę tez się nie sprawdziły, wiec w ruch poszedł bilard, tym razem na fejsie. No aż wreszcie w naszym domu zagościł ojciec wszystkich gier czyli Król Plejak Trzeci. Moja zona natychmiastowo wyjechała z nim do Bejzinu, w miedzy czasie była undercover policjantem i z zawrotna prędkością jeździła samochodem, aż wreszcie od dziś zaczęła prowadzić karierę zawodowego mordobijcy. To ostatnie ma być również terapia relaksacyjna, po ciężkim dniu pracy, no bo przecież można tak milo sobie wyobrazic kto jest przeciwnikiem ;P 

Kochani, powiem wam szczerze ze jest to naprawie urocze, bo moja zona gra do południa w pracy, gra po południu i gra wieczorem przed spaniem, ostatnio zjadając ludzi wielkim rekinem. Czasem żałuje ze nie ma gry która ułatwiła by mojej zonie naukę mienieckiego, tak mimochodem :) Nie umiem nie kochać mojego małego hazardzisty, który czasem śmieje się ze mnie gdy i ja próbuje w coś wygrać. Ale jak to czule stwierdziła, mnie w dziecinstwie kazali się uczyć no i ja przecież jestem z Częstochowy wiec obce mi takie grzechy. I nie wyobrazam juz sobie mojego Groszka, ktory nie byl by uzalezniony od zadnej gry. Zreszta bylo by mi smutno, bo strasznie seksownie wyglada, jak sie maksymalnie skupia na grze. Wygrana jest bardzo seksy :)

KOCHAM CIE GROSKU :*:*:*:*:*

Do jutra.
Twoja Rz.:*

1 komentarze:

Uszko :* on 20 listopada 2012 19:59 pisze...

Nie nie nie ja w cale caly czas nie gram. Ja tylko KOCHAM CIE ponad zycie!

Prześlij komentarz

About Me

 

Groszek z Rzeżuszką czyli co w szafie piszczy Copyright © 2011 Design by Ipietoon Blogger Template | web hosting