piątek, 28 lutego 2020

10 lat

Autor: susie.q o 21:31 0 komentarze
Sa takie dni w roku, gdy pamiecia wracamy do tamtych dni. Dni bardzo wyjatkowych, dni swiatecznchych, tych albo od bialej bluzki, albo... no wlansnie. Dni wyjatkochych, ale nie tak dla ogolu, zeby w kalendarzu bylo "na czerwono", tylko wyjatkowo dla wybranych. I jutro jest wlasnie taki dzien.
Zagladajac tutaj na bloga wpadlo mi dosc szybko jedno zdanie: "A czemu ty bedziesz turlac te poziomki?". I przyznam sie szczerze, ze dobrze ze sa takie wlasnie zakamarki internetu, przechowujace ludzkie tajemnice, bo az wstyd sie przeznac, ale o tym pierwszym zdaniu zapomnialam. A ono wlasnie te 10 lat temu bylo poczatkiem po prostu wszystkiego. Ta zwykla roslowa sobota (chyba to z rosolem bede zawsze pamietac 😋) nie tylko otworzyla nowy rozdzial w naszych zyciach, wrecz sprawila ze zaczelysmy pisac swoja wlasna wspolna ksiazke. Uwaga, teraz bedzie romantycznie, ale ta ksiazka jest przede wszystkim o milosci. Milosci wielkiej jak stad na ksiezyc, a potem na Marsa, Snikersa i inne planety naszego ukladu, a dopiero potem z powrotem. To milosci, ktora nie tylko daje i uskrzydla, ktora kocha i miluje. To milosc, ktora uczy pokory, milosc ktora sprawia ze chcemy byc lepszymi ludzmi, milosc ktora pokazuje nam nasze wady ale nie na posmiewisko, tylko wlasnie rzeby byc jutro fajniejsza wersja siebie. To milosci, ktorej sie chce i milosc w ktorej sie chce. Zagmatwanie powiedziane, ale to co mnie mega w nas kreci to fakt, ze nasza milosc ma cele. Te nasze osobiste, ale przede wszystkim te wspolne.
W drugiej chwili jak tu dzis zajrzalam znalazlam zapis pewnej rozmowy z 2010 roku:

Z: Kochanie, bede z dziecmi robic takie zwierdzatka :D
K: A wiesz co ja sobie dzis pomyslalam, ze jak bym miala teraz dzieci i taka zmeczona przyszla to bym chyba pierdolnela na ryj. I tej mysli sie wstydze :(
Z: Kochanie:* nie ma czego:*
K: Juz widze jak bedziecie je robic :D:D MAMO MAMO nie jedz nogi zyrafie :P:P
Z: I mysle ze fakt zycie z dziecmi jest bardziej wyczerpujace:) ale...
:P:P:P (Z. robi foszka)

Moi drodzy. Powiem z duma, ze patrzac na te 10 lat wstecz, mysle sobie a wrecz wiem, ze osiagnelysmy razem bardzo bardzo duzo. I nie, ze ja cos tam, a K. cos tam. Razem szafnelysmy spokojnie jakies 10 Mont Everestow i to jeszcze nie koniec. Mamy cudowyn dom (K. prosze nie mysl teraz o sasiadach tylko o domu tez w znaczeniu metafizycznym!), mala wlochata czarnomordziasta Szkitke, zycie, wrecz nie skromne ale bardzo uczciwe i mega fajne, a na dodatek niedlugo pojawi sie jeszcze jedna Kruszynka, ktora tak jak tamta sobota, znow odmieni nasze zycie na nowo. I dla mnie najfajniejsze jest to, ze robimy to razem. Ze to wszystko jest nasze, a nie moje czy twoje tylko nasze. Ze kazdy krok jaki wykonujemy prowadzi wczysniej czy pozniej do naszego wspolnego szczescia. Nie ma ja, jestesmy my! Tak sobie mysle, ze to jest wlasnie meritum prawdziwej milosci. Tego, ze uczysz sie mysle bardzej w kategriach my a nie swojego ego. I stawiasz sobie cele, ktore albo od poczatku sa wspolne jak nasza Kruszynka, albo choc sa jedynkowe, jak moje studia czy twoje ausbildung ale zwasze i one patrza w te sama jedna wspolna strone. Jestem Ci wdzieczna, ze tego sie tak nauczylysmy, ze zyjemy planami i tym co bedzie nastepne. Mysle tylko, ze czasem zapominamy zyc tu i teraz i moze to tez jest takie male zadanie na nastepne 10 lat. Co ty na to?
A skoro od wpominek zaczelam tego posta, to zajrzalam tez dzis na inna strone (co za sucharowy zbieg okolicznosci z ta nazwa 😜) i znalazlam tam foteczki mojej K. te takie pod posesja u sasiada. Te dzieki ktorym moje naiwne ja, bylo wstanie uwierzyc ze K. jest corka soltysa, bo takie male kitki-mytki mi wtedy wciskala.
Kurcze, Kochanie, pacze na te zdjacia, ale bylsysmy wtedy mlode. Piekne jestesmy do dzis, ale mlode, ulalalalala 😊
Oj chaotyczny moj ten post dzis, ale tyle mysli mi sie w glowie buzuje. Nie wiem od jakiej wpominki zaczac, ale zeby nie przegapic tej drugiej.Wiec moze Miniku pozwolisz, ze powspominamy na spokojnie razem, o tych naszych wszystkim wspolnie przezytych dniach. Jestem z nas bardzo dumna, ale jeszcze bardziej jestem dumna z Ciebie. Jestes wspaniala kobieta, i jestem wszystkim bogom na swiecie za Ciebie i nas wdzieczna. Kocham Cie bardzo i pozwol Cie zlapac za reke i postawic wspolnie krok w kolejne 10 naszych wspolych lat. Ta milosc uczy pokory, ta milosc dodaje skrzydel, ta milosc sie nigdy nie skonczy. 
Kocham Cie bardzo :*****
Twoja Zoneczka Zuzanczka

wtorek, 25 kwietnia 2017

ZoFiaaa

Autor: susie.q o 20:57 0 komentarze
Hallo Moje Kochanie!!!!

To znow ja, Twoja Zona ZoFiaaa!!! :)

Czy juz Ci dzis moze mowilam, ze bardzo Cie kocham? :)
Chyba nie :P
Wiec powiem Ci, ZE KOCHAM CIE BARDZO :* :* :* :*

Potem powiem Ci, ze musze tu lekki remont przeprowadzic, bo ta para na rowerze juz mi sie obstukala wizualnie, wiec musi przyjsc nowe. Nowa tapeta. Nowe mieszkanie. Nowy rozdzial naszego zycia. Ale ta sama dobra stara milosc :)

Chciala bym tak wiele jeszcze dzis napisac, ale  moj mozg juz nie pracuje klarownie. A nie chce pisac jakiegos wodolania.

Ale jedno chciala bym jednak tu dzis jeszcze pozostawic. Chcialam Ci to juz powiedziec jakis czas temu. Chce miec dziecko z Toba. Znaczy wiem, ze to nie jest nic nowego, bo o tym rozmawiamy od dawien dawna. Ale teraz to jest tak, ze ja juz chyba doroslam do pewnych rzeczy. Nie tam jakies zegary biologiczne itp. Tak po prostu czuje, ze chciala bym aby byl jeszcze ktos. Ktos tylko taki nasz, taki ktos komu my pokarzemy swiat, komu powiemy co jest dobre a co zle, komu damy duza czesc siebie za jeden maly usmiech.
Doroslam do domu za miastem, z Toba, Cziketka i malym ktosiem. I wiem, ja to wiem i juz, ze jeszcze chwila i jak wszystko w naszym zyciu bywa, to wlasnie tak bedzie.

Kocham Cie :* :* :* :* :*
Twoja Zona ZoFiaaa :*

środa, 19 października 2016

Pomysl

Autor: susie.q o 20:32 0 komentarze
Czesc Kochanie!!!

Tak dawno nas tu juz nie bylo, ze az prawie nie umialam sie zalogowac.

Pamietam, ze kiedys zagladalysmy tutaj czesciej. Kiedys tez nie mialysmy siebie codziennie. I ten blog to byla nasza forma spotkania.

Teraz mamy siebie na codzien. Co dzien rano dzwoni nasz budzik i budzi nas obie, takie mega zaspane. Co dzien rano robie Ci sniadanie a ty w tym czasie skrzetnie ukladasz swoja grzyweczke. Pozniej jak codzien rano dajesz mi caluska i uciekasz do pracy zanim jeszcze wstana wszystkie kury i pierwszy kogut zapieje. Codzien tez telefonujemy wiele razy ze soba, bo moje obowiazki i twoja praca nie daja nam w ciagu dnia tyle mozliwosci by sie widziec, wiec zostaje telefon. Ale tez codzien wracamy wreszcze do domu, siadamy razem na kanapie i mowimy o tym co nam sie dzis przydarzylo. Codzien na ile to sie da konczymy dzien psim spacerem i codzien mowiac sobie "dobranoc"zasypiamy razem w naszym malzenskim lozu.

Dzis tak jednak nie jest. Dzis jest ten dzien, ktorych nie lubie.

Podjelam dzis spontanicznie decyzje, nie przemyslalam jej, wygrala moja pomocna strona. Myslalam, ze dobrze robie, przeciez tylko chce pomoc. Jak przeciez zawsze tak robie. Pomagam, bo swiat sie inaczej zawali.
Nie pomoglam tylko jednej najwazniejszej mi osobie, Tobie. W sekundzie pomyslalam bardziej "Oni" niz "My". Rozczarowalam Ciebie i siebie jednoczesnie. 

Czasami nie mam sily juz do swojej glupoty. Chodze na jakies zasrane terapie, do uczonych psychologow itp., wyplakuje Ci oczy, pluje bezsilnoscia psychiczna i fizyczna. A pozniej cos takiego. Gol do wlasnej bramki.

Brakuje mi dzis Ciebie, bardzo, mam tak duzo Ci dzis do opowiedzienia. Ale nawazylam wielka beczke piwa zwanego glupota, wiec musze go dzis pic w samotnosci.

Najbardziej mnie wskurza to, ze teraz "po fakcie" rozumiem co zrobilam, doceniam to czego nie mam i cholernie mam ochote powiedziec Ci "Przepraszam". Ale wiem tez dobrze, i to mnie bardzo rozkurwia, ze dosc masz i ja tez mojego "przepraszam". Ze fajnie by bylo gdybym nastepnym razem pomyslala a nie zalowala.

Zawsze mi mowisz: POMYSL! a ja dalej swoje.

I to mnie wskurza na maksa, bo przez to sprawiam Ci przykrosc, najwazniejszej osobie w moim zyciu.

I wkurza mnie to, ze dopiero w takich momentach jak dzis teraz moja pusta glowa docenia jak piekna, cudowna ale i krucha jest ta nasza codziennosc. Jesli dalej bede sie tak zachowywac to ona sie zbije. A tego nigdy bym sobie nie wybaczyla.

Ile bym teraz dala za to by moc siasc z Toba na kanapie, ty bys mi pomruczala a ja pomiziala bym Cie po glowie.

KOCHAM CIE :*:*:*

Twoja Zona

niedziela, 26 stycznia 2014

Zmiany zmiany zmiany

Autor: Uszko :* o 18:49 1 komentarze
Tyle się u nas pozmieniało, że nie wiem od czego mam zacząć. Jednak tą jedną najważniejszą informacją jest to, że SIĘ POBIERAMY! Przez krótki czas już myślałam, że to tego nigdy nie dojdzie, ale w końcu podjęłyśmy tą decyzję i hop. Przeprawa z urzędem stanu cywilnego w Polsce nie była wcale taka najgorsza, Pani po trzech telefonach postanowiła w całej swojej łaskawości wystawić mi potrzebny dokument i tyle.
Data 05.04.2014 jest naszą magiczną liczba którą będziemy świętować do końca życia. Jeszcze nie do końca to wszystko do mnie dociera. Trochę się boję, ale bardziej ze względu na cała masę rzeczy którą trzeba teraz załatwić. Lista jest na pewno mniejsza niż przy tradycyjnym ślubie bo i lista gości nie jest jak w Polsce trzy cyfrowa a dwu. A swoją drogą ciekawe jak wiele osób przy tej okazji pokazało, że ma nas w dupie, ale nie o tym tu i teraz.
Cieszymy się jak cholera, denerwujemy i planujemy.
Na chwilę obecną mamy już:
Wybrane zaproszenia, czekamy na dostarczenie zaproszeń próbnych myślę, że w tygodniu powinny już dotrzeć.
To co najważniejsze datę, miejsce i wszystkie dokumenty na tip top.
Na paluszki u jubilera już się robią piękne obrączki pewnie do odebrania na początku lutego.
Torty mamy dwa ale jeszcze trochę czasu na zastanowienie.
Na tort też mamy małą niespodziankę, nie jest to standardowa figurka nawet coś fajniejszego.
Muzyka serwowana przez koleżankę.
Lista gości z której zostało jeszcze paru opornych do nakłonienia.
Samochód wybrany pozostaję wypożyczyć.
Zostają jeszcze:
Loejszyn na wesele. W sobotę oglądałyśmy fajny lokal w zasadzie to już decyzja co do jego wyboru zapadła czekamy teraz na przedstawienie przez właściciela jego oferty dla nas.
Dekoracja na weselicho co do stołu mamy już pewien pomysł i no te wszytskie inne gadżety które zajmują najwięcej czasu.
Kwiaty a w zasadzie zadecydowanie jakie.
Fotograf ceny zaporowe a budżet nie jest imponujący wiec szukamy, szukamy twardo.
I to co najgorsze sukienko/ubiór!!!!! Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
Co ja tu robię do roboty. Będę informowac was na bierząco Kochani a tym czasem Kochanieeeeeeeeeeeeee za dwa miesiące i parę dni bedziesz MOJA już na zawsze zastanów się czy tego chcesz :*



Ps. Kocham Cię :*

poniedziałek, 4 listopada 2013

Nasz Pieseł

Autor: Uszko :* o 18:36 0 komentarze

Ps. Kocham Cię
i Pieseła też :*

niedziela, 3 listopada 2013

Update

Autor: susie.q o 20:12 0 komentarze
Wiem, wiem, pajęczyn się tu nazbierało. Moja żona nawet ostatnio powiedziała, ze nasz blog to już chyba umarł. Smutno mi się zrobiło, bo życie nasze kwitnie, dobrze się mamy a tutaj blog odłogiem leży.
Drodzy nasi czytelnicy! W astronomicznym skrócie opisując nasze życie od ostatniego wpisu, to w uj się u nas pozmieniało. Po pierwsze jest nas trójka :) Mama, mama i pies- Macho morderca, pierdzioch mały, sikacz podwórkowy, reagujący na następujące imiona: Jagger, Dżager, Jąder, Jąderek, Kaszanka, Dżagerek a najlepiej na slowo: CIASTECZKO :) Kluska jest rasowym beżowym mopsem, Niemcem z urodzenia, a Polakiem po adopcji. Generalnie ma jeszcze mało co w głowie, ale poza jedna zjedzoną ścianą jest naprawdę grzecznym i ułożonym pieskiem. Pewnie moja żona jak będzie to czytać lekko się uśmieje, że piesek taki grzeczny, ale naprawdę jest naszym oczkiem w głowie :) Generalnie tak jak i my, jest kanapowym lechujem i śpi nawet więcej niż jego matki. 
Po drugie już nie pracujemy razem. Smutna to wiadomość, niestety nie podołałyśmy presji wspólnej pracy, codzienne kłótnie zmusiły nas do podjęcia takiej decyzji...... No dobrze, trochę nakłamałam. A więc prawdą jest to, że nie pracujemy razem, ale nieprawą jest to, że się pokłóciłyśmy. Wręcz przeciwnie, ostatnie dni pracy były smutne i ciężko jest nam teraz oddzielnie dzielić obowiązki dnia. Ale dobrą wiadomością jest to, że od paru tygodni jestem pilną, choć dość zestresowaną ku uciesze mojej żony studentką stomatologii, więc za parę lat zapraszam, będę borować zęby, ile tylko pacjent zechce. Żona jest dumna, choć czasem ma mnie dość, ale wspiera i pomaga mi jak może :) I za to jestem jej więcej niż wdzięczna. Bo wiem doskonale, że bez niej nie miała bym tego wszystkiego i nie była tutaj gdzie teraz jestem.
A na koniec po trzecie, idą święta i wszystkie gwiazdy na niebie wskazują na to, że spędzimy je razem :) Rodzinnie, z mopsem pod choinką :) I strasznie się już cieszę i nie mogę się już doczekac :) A od przyszłego roku i tak już będzie wszystko razem, ale o tym już niedługo więcej :)

KOCHAM CIE GROSZKU :*:*:*:*:*
Do jutra.
Twoja Narzeczona Rz.:*

niedziela, 21 lipca 2013

Koncert 10.06

Autor: Uszko :* o 15:44 0 komentarze
Ladies & Gentlemen Alicia Keys

 Alicia Keys- No one

Podsumowując temat koncertu z mojej strony było prze prze najlepiej na świecie :) 

Ps. Dziękuje Ci Kochanie że byłaś tam ze mną :*

About Me

 

Groszek z Rzeżuszką czyli co w szafie piszczy Copyright © 2011 Design by Ipietoon Blogger Template | web hosting